piątek, 19 lutego 2016

Bezgraniczna miłość ♥

Ostatnie dni były dla mnie bardzo ale to bardzo ciężkie. Każdego dnia płakałam. Nie były to błahostki, płakałam bo myślałam że tracę najlepsze co mnie spotkało. Coś co kocham bezgranicznie na zawszę i wiem że nigdy się na nim nie zawiodę.
Dokładnie 5 lat miesiąc i 20 dni temu dołączył do mojej rodziny Pusio. Jest to moja włochata kulka z którą nie rozstaje się na krok każdego dnia ponieważ on zawsze chce się wybrać ze mną na spacerek. Codziennie gdy wybija 19:00 wychodzimy- to już wpadło nam w rutynę dnia. Nie wyobrażam sobie teraz aby miało tego zabraknąć.
O to że mój pies jest teraz przy mnie walczyłam długimi latami. Początkowo kiedy mieszkałam jeszcze z dziadkiem nie mogłam mieć psa ponieważ on nie znosił zwierząt. Ubolewałam nad tym bardzo ale zawszę potrafiłam pocieszyć się pluszowym pieskiem i chociaż poudawać że mam prawdziwego przyjaciela. Po śmierci dziadka przygarnęliśmy do siebie psa rasy Beagle - Tosia.
Ten pies to był cios prosto w serce. Mieliśmy go u siebie jeden dzień, jeden dzień wystarczył abym się do niego bardzo przyzwyczaiła i pokochała. Niestety piesek okazał się być za młody na odejście od mamy i piszczał z tęsknoty i byliśmy zmuszeni go oddać. Pamiętam że bardzo wtedy płakałam i powiedziałam sobie że więcej nie chcę żadnego psa bo nie chcę już tak cierpieć. Ktoś spełni twoje marzenie po czym ci je zabierze- okropne uczucie.



Ale jak się to stało w końcu że Pusio jest z nami pomimo że nie chciałam już żadnego psa? Otóż jakieś 2 lata po tej przygodzie moja najlepsza przyjaciółka (post o przyjaciołach pojawi się w niedługim czasie) kupiła sobie pieska rasy Syberian Husky. Piesek ten był synem psa mojego taty kolegi. Kolega ten natomiast chciał zdjęcie tego syna aby zobaczyć jak się rozwija itd. Tata truł mi kilka dni abym zrobiła te zdjęcia a ja jak to ja ciągle zapominałam to zrobić. Wtedy podczas rozmowy padły słowa które zadecydowały. "Chcesz zdjęcia obcego psa a własnego psa nie chcesz" .To właśnie te słowa zadecydowały o tym że Pusio jest z nami. Tata oficjalnie zgodził się na psa ponownie ale decydujące zdanie było dla mnie. Nie mogłam zaprzeczyć ale strasznie bałam się że się znowu zwiodę. Całymi dniami przeglądałam Allegro aż w końcu znalazłam mojego Puszapka. Wtedy nazywał się Ricardo acz kolwiek mówiono do niego Puszek. Miał pół roku i śliczny czarny nosek. Słowa mamy do sprzedawcy że kupujemy go na 300% na zawszę zostaną w mojej pamięci.
31 grudnia 2010r. Pusio dotarł do naszego domu .


Wszystkie te lata przy nim nauczyły mnie tego że stałam się bardziej odpowiedzialna, zawszę gdy byłam smutna przyszedł mnie polizać i pocieszyć. Budził mnie o wczesnych godzinach przez co ani razu się nie wyspałam. Ale to wszystko nie ważne grunt że był przy mnie. Początkowo kiedy do nas przyszedł bardzo bałam się że szybko go stracę ale z biegiem lat przestałam o tym myśleć i nie skupiałam się na tym. Czasem chorował ale były to jednodniowe choroby i szybko mu przechodziły więc za nim zdążyłam się zmartwić to Pusio zdrowiał.


Ostatnie dni pokazały mi że wszystko może stać się nagle i w każdej chwili mogę go stracić. Pusio stał się osowiały i dostał drgawek. Wszyscy mówili ze to już koniec i że czas się żegnać. Nawet nie wiecie jak mocno lecą mi łzy kiedy mówię takie słowa. Pomimo że przepłakałam kilka dni i tak głęboko wierzyłam że uda się i Pusio wyzdrowieje. Nie pokazywałam tego po sobie, starałam się być szczęśliwa ale w głębi bardzo cierpiałam. Może stwierdzicie że jestem głupia i nawiedzona przez to co teraz powiem ale: pogadałam sobie z nim. Odbyliśmy 30 minutową rozmowę a po niej jakby mu się odmieniło i on nagle ozdrowiał. Do teraz nie mogę uwierzyć w to co się stało.


Dopiero po tych wszystkich przeżyciach i milionie łez zaczęłam doceniać jak bardzo kocham mojego pieska i jak bardzo jest dla mnie ważny. Na nowo zaczęłam się bać że mogę go stracić ale przez to zaczęłam więcej uwagi poświęcać właśnie na niego. Nie ma co tracić czasu. To nie chodzi tylko o psa tylko o innych także. W każdej chwili możemy stracić coś ważnego (pisałam wam to już kiedyś) . Nauczmy się doceniać to co mamy każdego dnia i poświęcać temu jak najwięcej uwagi bo potem może być już za późno.





wtorek, 9 lutego 2016

#leather

Równo 3 lata temu na blogu pojawiła się moja pierwsza sesja fotograficzna którą robiła mi Ania. Teraz niestety nie mamy już takiego kontaktu dlatego pracuje sama bądź z samowyzwalaczem. Powiem wam że praca przed aparatem czy kamerą to moja ulubiona zabawa. Nigdzie się tak dobrze nie czuję i nie jestem w 100% sobą niż wtedy jak robię sobie sesje. Mogę się przebierać, kombinować z makijażami i wywijać włosami we wszystkie strony.

Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa że 4 lata temu wpadłam na ten pomysł z blogiem. Mogę sobie tu pisać co chcę. Taki mój mały pamiętnik a do tego sama siebie poznaję bardziej i widzę zmiany w sobie. Jestem szczęśliwa tak pracując :D

Od wczoraj wprowadziłam w życie swój program "W 30 dni stań się lepszą sobą" zaczęłam ćwiczyć dla lepszego samopoczucia, przeszłam na zdrowszą dietę leczę przy tym moja twarz która już nie jest taka czysta jak kiedyś, zlikwidowałam dużo szkodzących mojej cerze kosmetyków a także zmieniam się życiowo i staram się nie popełniać błędów które robię w kółko i znowu. Mam nadzieje że za 30 poznacie nową mnie która bardziej o siebie dba i ma więcej energii oraz nie jest taka leniwa.

Dzisiejszy post powstał na szybko już nie długo pojawi się taki szczery od serduszka pościk który pisałam w łzach ale muszę jeszcze go dopracować a koniecznie chciałam się w końcu do was odezwać. Miłego dnia wam życzę a ja wracam do nauki :*








Obecnie pracuję nad dużym filmem dla was ale idzie powoli ponieważ nie jest to zwykły filmik a niespodzianka :D Mega się cieszę że nad nim pracuję bo mogę wam wszystko pokazać. Jak dobrze pójdzie to filmik ukaże się w internetach koło kwietnia :D